Jak powstawał mój ogródek
Nie mogę się doczekać, kiedy nadejdą prawdziwie ciepłe dni i będzie można wziąć się za prace ogródkowe. Lubię "grzebać się" w ziemi, sadzić, przerywać, kosić... Nasza działka ma około 700 metrów i sporą jej część zajmuje dom :). Reszta to teren moich "zielonych" eksperymentów ogrodniczych.
Na początku była tu łąka, ze sporą ilością ostów. Dom odkupiliśmy od kogoś kto go zbudował, ale zabrakło mu środków na wykończenie. A miał swoją wizję ogródka. Zgodnie z tą wizją posadził z przodu tuje w gęstym szpalerze a z tyłu kilka tujek, jabłonkę, wisienkę, agrest i porzeczkę. I orzecha, którego natychmiast eksmitowaliśmy przed płot przed domem.
Ogród sąsiadów, założony rok wcześniej był pięknie wypielęgnowany, a u nas było chwastowisko po pas :) Co gorsza jak się okazało w kilku miejscach ogrodu zostały zakopane śmieci z budowy, które musieliśmy wysprzątać. Na tyle ogródka, przy granicy z sąsiadami usypaliśmy wzniesioną rabatę. Zasadziliśmy na niej kilka ozdobnych krzewów, róże i ostróżki.
od razu zrobiło się przyjemniej :) Trawnik, a właściwie pozostałości łąki staraliśmy się regularnie kosić, choć sprawa nie byłą łatwa bo trawa była tam towarem deficytowym. Głównie rósl tam szczaw, pokrzywy, osty i koniczyna. Ale nasz stan portfela nie pozwalał na luksusy posiadania pięknej murawki...
Z czasem rabatę od trawnika zaczęły oddzielać stare podkłady kolejowe, róże dostały jako podparcie pergolę z kratownicą a na trawniku powstała kolejna rabata kwiatowa.
W ubiegłym roku udało się nam także poprowadzić wreszcie brukowane dróżki wokół domu i można było zrobić "prawdziwy trawnik".
Na początku była tu łąka, ze sporą ilością ostów. Dom odkupiliśmy od kogoś kto go zbudował, ale zabrakło mu środków na wykończenie. A miał swoją wizję ogródka. Zgodnie z tą wizją posadził z przodu tuje w gęstym szpalerze a z tyłu kilka tujek, jabłonkę, wisienkę, agrest i porzeczkę. I orzecha, którego natychmiast eksmitowaliśmy przed płot przed domem.
Ogród sąsiadów, założony rok wcześniej był pięknie wypielęgnowany, a u nas było chwastowisko po pas :) Co gorsza jak się okazało w kilku miejscach ogrodu zostały zakopane śmieci z budowy, które musieliśmy wysprzątać. Na tyle ogródka, przy granicy z sąsiadami usypaliśmy wzniesioną rabatę. Zasadziliśmy na niej kilka ozdobnych krzewów, róże i ostróżki.
od razu zrobiło się przyjemniej :) Trawnik, a właściwie pozostałości łąki staraliśmy się regularnie kosić, choć sprawa nie byłą łatwa bo trawa była tam towarem deficytowym. Głównie rósl tam szczaw, pokrzywy, osty i koniczyna. Ale nasz stan portfela nie pozwalał na luksusy posiadania pięknej murawki...
Z czasem rabatę od trawnika zaczęły oddzielać stare podkłady kolejowe, róże dostały jako podparcie pergolę z kratownicą a na trawniku powstała kolejna rabata kwiatowa.
W ubiegłym roku udało się nam także poprowadzić wreszcie brukowane dróżki wokół domu i można było zrobić "prawdziwy trawnik".
Ogród to wspaniała rzecz.Ja w tej chwili pomimo zimnego wietrzyska wychodzę już z kawą na słońce - efekt tego taki ,że chodzę cała zakatarzona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja mam słabą ziemie na róże i bardzo z tego powodu ubolewam..
OdpowiedzUsuńPiękny ogród :)
OdpowiedzUsuńNiestety u nas ogrodem rządzi moja babcia i nie wolno nam w nim nic tykać .
Pozdrawiam Mili
Aga, na te porzeczki i agrest na pewno wpadniemy:)
OdpowiedzUsuńPaubia - co to znaczy słaba? U nas są typowe mazowieckie piaski, więc wystarczyło dołożyć "domowego" kompostu, torfu i nawozu do róż. No i oczywiście podlewać trzeba regularnie, bo woda z takiej gleby szybko znika.
OdpowiedzUsuń